Głosowało ponad tysiąc żaków. Przez trzy dni mogli oni typować
Najbardziej Roztargnionych, Najzabawniejszych, Najbardziej
Gestykulujących czy Najlepiej Ubranych wykładowców. Wybierali też
najostrzejszą kosę, czyli Killera roku. We wtorkowy wieczór ogłoszono
wyniki studenckiego plebiscytu. Największe uznanie zyskał prof. Longin
Rybiński, który jest nie tylko wykładowcą matematyki, ale przede
wszystkim prorektorem ds. studenckich na uczelni. - Otrzymał ten tytuł
za swoje zaangażowanie w nasze sprawy. Zawsze nam pomaga. Po prostu
możemy na niego liczyć - mówi Katarzyna Skibińska ze Zrzeszenia
Studentów Polskich, które było organizatorem imprezy. Sam Super Belfer
wybór żaków skomentował tylko stwierdzeniem, że studenci nigdy się nie
mylą. Profesor Longin Rybiński jest matematykiem. Kiedyś uwielbiał jazdę
konną, teraz nie ma już na nią czasu. Za to lubi dobre kino. Na czele
jego hitów jest "Underground" Emira Kusturicy.
Beata Tokarz: - Czym sobie Pan zasłużył na taki tytuł?
Prof. Longin Rybiński - Sam nie wiem. Dotychczas wprawdzie otrzymywałem różne statuetki Belfra, ale w innych kategoriach. Byłem już Najbardziej Tajemniczym, ze dwa razy Najbardziej Roztargnionym i raz nawet Najsympatyczniejszym Belfrem. Super Belfra jeszcze nie miałem. No i jeszcze muszę popracować, by wreszcie zdobyć Killera (śmiech).
Pełnienie funkcji prorektora pomaga czy utrudnia bycie belfrem?
- Na pewno nie przeszkadza. Nie ma u mnie bowiem analogii, że skoro powinienem bronić studentów i nie dać im zrobić krzywdy, nie oblewam ich na egzaminie. To dwie odrębne rzeczy.
W sporach studentów z rektorem jest Pan między młotem i kowadłem. Czyją stronę trzyma Pan najczęściej?
- Tam, gdzie nie ma studentów i sami bronić się nie mogą, jestem ich rzecznikiem i walczę jak lew. Zdarza się, że nie zgadzam się z rektorem w różnych sprawach dotyczących studentów. Nie rozdzieram jednak szat. Raczej tłumaczę, argumentuję, rozmawiam. Bywam nawet upierdliwy (śmiech). Ale szukam rozwiązania dyplomatycznego, a nie siłowego.
Na uczelni pracuje Pan już ponad 25 lat. Czym różnią się problemy studentów ówczesnych z tymi, jakie mają obecni?
- Kiedy w latach 90. studenci na uczelnie walili drzwiami i oknami, przez większość szkół nie byli traktowani na równi, szanowani jako partnerzy. Teraz student jest największym dobrem uczelni i każda z nich stara się stworzyć żakom jak najlepsze warunki. Ale i studenci są bardziej świadomi swoich praw. Ci, którzy do mnie przychodzą z problemem, w większości mają sporo racji.
Wyniki studenckiego plebiscytu
Największy Killer - dr Michał Głażewski z Wydziału Nauk Pedagogicznych i Społecznych, Najlepiej Ubrany - dr inż. Zbigniew Skowroński, Najbardziej Roześmiany - dr Piotr Łukomski, Najbardziej Gestykulujący - dr hab. prof. UZ Mieczysław Dudek, Najbardziej Tajemniczy - dr Krzysztof Feledziak, Największy Autorytet - dr hab. prof. UZ Witold Jarczyk, Najlepiej Ubrana - Anna Napadło, Najbardziej Pożądany Obiekt Westchnień - Sławomir Kotylak, Najsympatyczniejszy - dr Ryszard Michalak, Najbardziej Roztargniony - prof. dr hab. Janusz Matkowski, Najlepszy Asystent - Magdalena Zdaniewicz, Najbardziej Komunikatywny - dr Jacek Jędryczkowski
Beata Tokarz: - Czym sobie Pan zasłużył na taki tytuł?
Prof. Longin Rybiński - Sam nie wiem. Dotychczas wprawdzie otrzymywałem różne statuetki Belfra, ale w innych kategoriach. Byłem już Najbardziej Tajemniczym, ze dwa razy Najbardziej Roztargnionym i raz nawet Najsympatyczniejszym Belfrem. Super Belfra jeszcze nie miałem. No i jeszcze muszę popracować, by wreszcie zdobyć Killera (śmiech).
Pełnienie funkcji prorektora pomaga czy utrudnia bycie belfrem?
- Na pewno nie przeszkadza. Nie ma u mnie bowiem analogii, że skoro powinienem bronić studentów i nie dać im zrobić krzywdy, nie oblewam ich na egzaminie. To dwie odrębne rzeczy.
W sporach studentów z rektorem jest Pan między młotem i kowadłem. Czyją stronę trzyma Pan najczęściej?
- Tam, gdzie nie ma studentów i sami bronić się nie mogą, jestem ich rzecznikiem i walczę jak lew. Zdarza się, że nie zgadzam się z rektorem w różnych sprawach dotyczących studentów. Nie rozdzieram jednak szat. Raczej tłumaczę, argumentuję, rozmawiam. Bywam nawet upierdliwy (śmiech). Ale szukam rozwiązania dyplomatycznego, a nie siłowego.
Na uczelni pracuje Pan już ponad 25 lat. Czym różnią się problemy studentów ówczesnych z tymi, jakie mają obecni?
- Kiedy w latach 90. studenci na uczelnie walili drzwiami i oknami, przez większość szkół nie byli traktowani na równi, szanowani jako partnerzy. Teraz student jest największym dobrem uczelni i każda z nich stara się stworzyć żakom jak najlepsze warunki. Ale i studenci są bardziej świadomi swoich praw. Ci, którzy do mnie przychodzą z problemem, w większości mają sporo racji.
Wyniki studenckiego plebiscytu
Największy Killer - dr Michał Głażewski z Wydziału Nauk Pedagogicznych i Społecznych, Najlepiej Ubrany - dr inż. Zbigniew Skowroński, Najbardziej Roześmiany - dr Piotr Łukomski, Najbardziej Gestykulujący - dr hab. prof. UZ Mieczysław Dudek, Najbardziej Tajemniczy - dr Krzysztof Feledziak, Największy Autorytet - dr hab. prof. UZ Witold Jarczyk, Najlepiej Ubrana - Anna Napadło, Najbardziej Pożądany Obiekt Westchnień - Sławomir Kotylak, Najsympatyczniejszy - dr Ryszard Michalak, Najbardziej Roztargniony - prof. dr hab. Janusz Matkowski, Najlepszy Asystent - Magdalena Zdaniewicz, Najbardziej Komunikatywny - dr Jacek Jędryczkowski